List pasterski o potrzebie troski Ludu Bożego o powołania

List pasterski o potrzebie troski Ludu Bożego o powołania

List pasterski o potrzebie troski Ludu Bożego o powołania

VI Niedziela Zwykła (B), 11 lutego 2024 r.

Czcigodni Kapłani,

Drogie Osoby Konsekrowane,

Umiłowani w Panu Diecezjalnie!

W tym tygodniu rozpocznie się okres Wielkiego Postu, w którym – jak co roku – zostaniemy wezwani do bardziej uważnego słuchania głosu Bożego i nakazów naszych sumień. Będzie to czas rozważania męki Chrystusa, pokuty i nawrócenia. Gorąco zachęcam wszystkich do potraktowania tego okresu jako szansy na duchową odnowę i spojrzenie na swoje życie i na sprawy, które je wypełniają, w perspektywie zbawczej.

Liturgia słowa dzisiejszej niedzieli każe nam zwrócić uwagę na zjawisko trądu, ciężkiej i zaraźliwej choroby, sprowadzającej na człowieka niebezpieczeństwo kalectwa, a nawet śmierci. I czytanie (Kpł 13,1-2.45-46) wzięte ze Starego Testamentu mówi, że każdy, kto ma oznaki choroby, winien pokazać się kapłanowi. On zaś ma nie tyle wznieść modlitwę o uzdrowienie i złożyć w tej intencji ofiarę, co raczej wystąpić w roli sędziego, rozpoznać rodzaj choroby oraz stopień jej zaawansowania. W razie potwierdzenia trądu, chorego należy zobowiązać do opuszczenia wspólnoty, zamieszkania w miejscu odosobnionym i przywdziania stroju, który będzie formą alarmu sanitarnego dla innych. Trąd spowoduje też jego rytualną nieczystość. Białe, powiększające się plamy na skórze wywołane przez trąd muszą być odbierane jako martwica tych części ciała i rodzić skojarzenia ze śmiercią, nawet jeśli do niej nie doprowadzą. To dlatego w Biblii trąd jest synonimem grzechu, śmierci duchowej.

Dzisiejsza Ewangelia (Mk 1,40-45) ukazuje nam sceną dokonanego przez Jezusa uzdrowienia człowieka trędowatego. Ukazuje zarazem nieprzepisowe zachowanie bohaterów opisu. Lekceważy Prawo Mojżeszowe człowiek trędowaty. Zbliża się on bowiem do Jezusa i nie traktuje Go jako ludzkiego eksperta od trądu, ale jako Mesjasza, który ma moc uzdrawiania. Nie zachowuje też Prawa Jezus, który wszedł z chorym w bezpośredni kontakt i nie bacząc na zaciągnięcie nieczystości, dotknął jego ciała i uzdrowił. Nie stanął w szeregu kapłanów Starego Testamentu bezradnych wobec trądu, stwierdzających tylko chorobę i uznających ją za przejaw kary Bożej. Jezus pokazał się tu jako Boski Lekarz i Szafarz łaski. On nieustannie własną mocą uzdrawia nas z trądu grzechu, przywraca nam siły duchowe i odbudowuje nadprzyrodzoną nadzieję. Dokonuje tego w swoim Kościele i przez powołanych przez siebie ludzi, przez duchownych, którzy są z ludu wzięci i dla ludu ustanowieni (Hbr 5,1), a następnie wyposażeni we władzę świętą i posłani do pełnienia zbawczej misji.

Dar kapłaństwa dany jest Kościołowi i za pośrednictwem Kościoła (por. Pastores dabo vobis 35). Wyświęceni duchowni nie są jedynie przedstawicielami Chrystusa, ale Jego sakramentalnym uobecnieniem. Pięknie, głęboko, a zarazem bardzo prosto ujął to św. Jan Maria Vianney, patron księży proboszczów. Tłumaczył, że kiedy kapłan udziela rozgrzeszenia, nie mówi: »Bóg ci przebacza«, lecz »Ja odpuszczam tobie grzechy«. Kierował też do ludzi retoryczne pytanie: kto przyjął wasze dusze do Kościoła, kiedyście się narodzili? Kapłan. Kto karmi je, by miały siłę do ziemskiego pielgrzymowania? Kapłan. Kto przygotuje, aby mogły stanąć przed Bogiem wykąpane we Krwi Jezusa Chrystusa? Kapłan. Słowa świętego proboszcza z Ars podkreślają bardzo ważną rolę kapłana we wspólnocie. My jednak koniecznie musimy dodać, że i wielką jego odpowiedzialność.

Umiłowani w Panu!

Nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach sukcesywnie zmniejsza się liczba kandydatów do seminariów duchownych. W krajach zachodniej Europy ten niepokojący proces trwa już od dłuższego czasu, w Polsce wyraźniej zaznacza się od kilku lat. Dotyka także Diecezję Drohiczyńską. Nie jest łatwo pogodzić się z tym stanem rzeczy, gdy pamięta się okres obfitości powołaniowej po wyborze św. Jana Pawła II na stolicę Piotrową. Sytuacja od tamtego czasu zmieniła się jednak bardzo, a czynników mających na nią wpływ jest dużo. W Polsce, a szczególnie na terenach wschodnich, wzmagają się problemy demograficzne. Wielu też ludzi, zwłaszcza młodych, przyjmuje wizję życia w wolności pojmowanej jako całkowita swoboda. Droga powołania kapłańskiego, ale także i małżeńskiego, postrzegana jest przez nich jako ograniczenie. Samo słowo „powołanie” mówi bowiem, że przychodzi ono z zewnątrz, od Boga, który zaprasza, by za Nim pójść, powierzyć Mu swoje życie i pomóc w zbawianiu świata. Nie jest to więc droga wymyślona przez człowieka, który jest świadomy swoich pragnień, ma wysokie aspiracje i chce je realizować. A młody człowiek widzi, że w dzisiejszym świecie roztacza się przed nim bardzo dużo możliwości indywidualnego spełnienia się, zrobienia kariery. Nie każdy też potrafi się oprzeć pokusie materialistycznego stylu życia, coraz bardziej powszechnego w jego środowisku.

Kolejnym elementem obecnej sytuacji, utrudniającym młodym chłopakom podjęcie decyzji o przyjęciu daru powołania do służby Bożej jest poderwanie zaufania do Kościoła i do duchowieństwa. Pojawiają się nawet opinie jeszcze bardziej radykalne, negujące potrzebę osób duchownych jako szafarzy Bożych tajemnic. Wtórują im głosy niektórych ludzi, którzy twierdzą, że wierzą w Boga i modlą się do Niego, ale nie potrzebują „pośredników”. Na powstanie tych opinii mają też niewątpliwie wpływ przypadki niegodnych czynów osób duchownych, chętnie nagłaśniane przez niektóre media i opisywane w sposób generalizujący, jako rzekome dowody na strukturalne błędy Kościoła. Oczywiście każdy przypadek grzechu osób duchownych zawstydza, domaga się pokuty i naprawienia krzywd. W II czytaniu dzisiejszej liturgii św. Paweł prosił: Nie bądźcie zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla Greków, ani dla Kościoła Bożego (1 Kor 10,32).

Nie możemy jednak pominąć bardzo licznych przykładów świętego życia osób duchownych, ich heroicznego nieraz poświęcenia i głębokiej wiary. Tak było w przeszłości, tak jest i dzisiaj. Chrystus prowadzi dzieło zbawienia i potrzebuje współpracowników. Co do tego nikt nie może mieć wątpliwości. Wpływ różnych czynników jednak sprawia, że nie wystarczy usłyszeć Boże wezwanie, ale trzeba mieć odwagę na nie pozytywnie odpowiedzieć, a potem wytrwać na drodze formowania intelektu, serca i ducha, aż do święceń i podjęcia pierwszej posługi.

Prowadzone przez nas duszpasterstwo powołań szuka sojuszników. Pierwszym jest niewątpliwie rodzina, nazwana przez św. Jana Pawła II preseminarium. Wszyscy wiemy, jak ważna jest atmosfera domu rodzinnego, modlitwa i świadectwo życia najbliższych osób. Bardzo ważne są również parafie. Niektóre mogą się poszczycić wieloma powołaniami do kapłaństwa, życia konsekrowanego i pracy misyjnej. Cenną pomocą jest działalność różnych wspólnot i ruchów kościelnych, pozwalająca młodym ludziom doświadczyć piękna życia Ewangelią, ale też uczyć się prawdziwej troski o wzrost Kościoła. Pragnę przy tej okazji serdecznie podziękować wszystkim, którzy modlą się o powołania i duchowo towarzyszą osobom powołanym. Wiem, że czynią to sami kapłani i osoby konsekrowane, czynią też wierni świeccy i to często z niezwykłym zaangażowaniem – Koła Żywego Różańca, Margaretki, Koła Misyjne i różne wspólnoty mające wśród swoich celów wspieranie powołań.

Co może zrobić w tej sprawie każdy z nas? Strzec się słów, które gaszą zapał i sieją zwątpienie. Musimy bowiem uczyć się myśleć i mówić z szacunkiem o tej drodze życiowego powołania, dając świadectwo miłości do Kościoła naszej Matki i patrząc na wszystko oczami wiary. Nie chodzi więc w żadnej mierze o jakąś postać marketingu czy agitacji. Chodzi o ufne odwołanie się do Bożej łaskawości i podjęcie dodatkowej modlitwy. Chrystus nakazał swoim uczniom: Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo (Łk 10,2). Proszę Was Kochani o włączenie się w „Diecezjalną sztafetę modlitwy o powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego”. Będzie ona podjęta od czwartku po Popielcu, a zakończy się pod koniec czerwca 2024 r. Każdego dnia kolejna parafia tę sztafetę podejmie, a będzie ona polegała na:

1)  odprawieniu Mszy św. w intencji powołań kapłańskich i zakonnych z naszej Diecezji;

2)  zorganizowaniu adoracji Najświętszego Sakramentu, połączonej z odmówieniem cząstki Różańca i modlitwy o powołania;

3)  podjęciu jakiejś formy praktyki pokutnej w tej intencji, np. postu.

Bardzo proszę Księży Proboszczów o zajęcie się stroną organizacyjną, odprawienie (osobiście lub przez innych księży) Mszy św. i wystawienie Najświętszego Sakramentu (na przynajmniej 1 godzinę). Proszę wszystkich – i Kapłanów i Parafian – o włączenie się w tę modlitwę (w kościele, a jeśli byłoby to zbyt trudne, to w domu) i w miarę możliwości podjęcie postu. Ufam, że sztafeta przyniesie dobre owoce, a na pewno uczyni zadość prośbie Chrystusa Pana o wyprawienie robotników na swoje żniwo.

Z serca wszystkim Wam błogosławię

                                                                                                + Piotr Sawczuk

                                                                                              Biskup Drohiczyński

Najnowsze wpisy