Dnia 3 IX 2011r w byłym obozie w Treblince ks. Proboszcz Dariusz Misior oraz przedstawiciele parafii wzięli udział w modlitwach w intencji tam pomordowanych, jak i tych, którzy przeżyli tą gehennę. O godz. 12 rozpoczęła się Droga Krzyżowa, a po tym nabożeństwie o godz. 13 Msza Św., której przewodniczył Pasterz Kościoła Drohiczyńskiego Ks. Bp Antoni Dydycz. Proboszcz Rogowski koncelebrował z Księdzem Biskupem tę Eucharystię. W uroczystościach wzięło udział wiele pocztów sztandarowych oraz znanych Gości, m. in. Marszałek Województwa Mazowieckiego Adam Struzik, lokalne władze samorządowe i administracyjne, harcerze, młodzież i dzieci. Po Mszy Św. Odbyły się wystąpienia gości i byłych więźniów obozu. Swoimi przeżyciami podzielił się P. Zygmunt Chłopek, który wraz z grupą mieszkańców z Rogowa został wywieziony do Treblinki dnia 9 VI 1943r. Na koniec nastąpiła prezentacja książki autorstwa ks. Pawła Rytel – Adrianika i p. Edwarda Kopówki pt. „Dam im imię na wieki” Książka podaje świadectwo tych, którzy ratowali Żydów w Treblince. W Galerii znajdziemy zdjęcia z tej uroczystości, jak również wspomnianej książki, którą Autorzy osobiście wręczyli Ks. Proboszczowi i złożyli autografy.
Obóz w Treblince był obozem karnym założonym latem 1941 roku po ataku Niemiec na Związek Radziecki. Dzielił się na 2 podobozy Treblinka I jako karny obóz pracy i Treblinka II jako obóz zagłady. Zasada zagłady była prosta i szybka. Wyładowanie ludzi z wagonów na rampę, zabranie im wszystkiego co mają i po ok. 15 – 20 minutach ludzie myśląc że idą się myć szli do komór gazowych. Tam 20 minutowy proces duszenia się w komorach gazowych w oparach z silnika diesel, obróbka zwłok i ich palenie. Ludzie wychodząc z pociągu mieli przed sobą niecałą godzinę życia.W ten sposób zamordowanych zostało ok. 900000 tysięcy ludzi.
Ludzie wychodzący z pociągów mieli zabierane wszystko co mają i pod pretekstem, że idą się myć byli zapędzani do komór gazowych. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że idąc do łazienki nikt nikomu nie będzie wyrywał złotych zębów, niektórzy nie chcieli oddawać swoich obrączek czy kolczyków, jeszcze inni nie chcieli się wszystkiego pozbywać i kosztowności po prostu łykali aby przetrzymać je w żołądkach. Zaraz za komorami gazowymi znajdowały się stanowiska gdzie zwłoki poddawano obróbce czyli: z palców zdejmowano obrączki i pierścionki lub obcinano palce razem z nimi, wyrywano złote zęby itp. Niestety, podczas śmierci w komorach gazowych palce często puchły a ludzie dostawali szczękościsku przez co wyrywanie zębów było utrudnione i czasochłonne. Niektóre odzyskane już kosztowności po prostu spadały ze stołów i były wdeptywane w ziemie, inne po prostu pomijane z pośpiechu gdy stosy trupów do obrobienia cały czas się powiększały.
Pilnujący obozu żołnierze ukraińscy też próbowali zabezpieczyć sobie trochę majątku żeby mieć po zakończeniu wojny i woreczki z kosztownościami zakopywali w określonych miejscach lub po prostu wrzucali je do stojących toalet aby je w odpowiednim czasie odzyskać. Tak to właśnie powstała kopalnia bogactwa, która swą machinę rozkręciła zaraz po zakończeniu działań wojennych. Okoliczni mieszkańcy organizowali się w grupy, jedni zajmowali się wykopywaniem trupów i szukaniem kosztowności, inni pilnowali aby nic im nie groziło, jeszcze inni byli od sprzedaży znalezionych kosztowności. Powstawały również mafie, które zajmowały się okradaniem tych, którzy już się dorobili. Miejscowi, leniwi gospodarze wysyłali swoje żony do żołnierzy ukraińskich aby te w zamian za usługi seksualne otrzymywały wynagrodzenie w postaci kosztowności przywiezionych przez jeńców obozu… Później przyszli Rosjanie…
Ktokolwiek interesował się choć trochę II wojną światową nie zaprzeczy że to dzikusy. Po zauważeniu całej sytuacji zaczęli drążyć na terenie obozu otwory, wkładali w nie ładunki wybuchowe i po detonacji wybierali kosztowności wśród zmielonych, wysadzonych w powietrze trupów, które porozrywane spadały na ziemię. Potem przyszła technika, czyli wykrywacze metali. To za ich pomocą amatorzy wyszukiwali kosztowności, które jeszcze zostały w ziemi nie zagarnięte przez okolicznych mieszkańców a potem przez Rosjan. Podobno proceder ten był jeszcze spotykany po 2000 roku.
Ślady ludzkich hien żerujących na ludzkich zwłokach widać w wielu miejscach do dziś, wystarczy wiedzieć czego szukać, pomimo że część dołów została zasypana, inne zarosły krzaki i drzewa.
Uświęcone miejsce, niesamowity klimat spaceru wśród grobów nad którymi wiecznie śpiewają ptaki pokazując, że takie dramaty ich nie dotyczą. Parking i wstęp na teren obozu bezpłatne. Obejście wszystkiego wymaga ok. 4 km spaceru.
Opracowanie:
Patryk Romańczuk